Saturday 8 February 2014

O rozrzutnosci kilka slow...

Piszac na temat rozrzutnosci musze sie posluzyc przykladami znajomych i rodziny. 
Ale... poniewaz przykladem blogowej kolezanki przekonalam sie, ze lepiej nie "nazywac osob", bo moze sie to zle skonczyc...
Dlatego znane mi osoby okreslam jako "Para".

Para nr 1:
Sa malzenstwem od lat kulkudziesieciu, oboje pracuja wiec powinni znac sie jak lyse konie, mimo to nigdy nie planuja, nie ustalaja co ktore ma kupic, co beda jesc na obiad. Wszystko zawsze wydaje sie wynikac z przypadku. 
Oboje po pracy robia zakupy, czesto sa to zbiezne rzeczy: kilo ziemniakow, kilo kielbasy, chleb,  mleko, jogurty, warzywa, owoce... = wszystko x2. 
Oboje widza, ze tego nie ma , ale nigdy nie siadaja i nie zdecyduja razem: "ja kupie to, a ty kup tamto". 
Ich lodowka od zawsze pekala w szwach i pekac bedzie pewnie zawsze... Masowo wyrzucaja przeterminowane rzeczy, o ktorych nawet nie pamietaja.
A przeceiz mogliby sie dogadac, porozumiec i oszczedzic zobie zbednych zakupow, zbednych wydatkow, wyrzucania i marnowania.
Mimo wszysto dobrze im sie wiedzie. Ale gdyby wprowadzili te jedna zmiane, porozumienie przy zakupach spozywczych, wiodloby im sie jeszcze lepiej.



Para nr 2:
Od zawsze zyja na kredytach. Kredytami splacaja kredyty, Komornik siedzi im na karku. Z koniecznosci jedno z nich wyjechalo za granice bo mimo, iz oboje pracowali w Polsce, nie byli w stanie dac rady z kredytami. 
A od czego sie zaczelo? Od ich zamilowania do luksusu, restauracje, drogie ubrania, imprezy, alkohol... Pierwszy kredyt wzieli na jakis weekendowy wyjazd w gory, pozniej na samochod , ktorego juz nie maja, bo musieli sprzedac zeby splacic kredyt. Musieli nawet sprzedac mieszkanie, ktore dostali od rodzicow, tez dlatego zeby splacic kredyt. Nie dali rady. Kredyt w banku to nic... Nie obce sa im Providenty i Chwilowki... Na chwile obecna nie maja nic. Jedno pracuje za granica zeby splacic dlugi, drugie mieszka w Polsce z rodzicami a cala wyplate zabiera komornik.



Para nr 3:
Sa para od roku. On megaoszczedny, ona zakupoholiczka: co dwa tygodnie fryzjer, kosmetyczka, paznokcie. Kupuje tylko drogie ubrania, najdrozsze kosmetyki i wszystkim szybko sie nudzi. Ma chyba kilkaset par butow, bo za kazdym razem kiedy ja widze, ma inne. Wszystko ma zawsze inne: inny plaszcz, inne torebki, inny kolor na glowie... Chlopak chce z nia byc, ale chyba coraz bardziej do niego dociera, ze z tak dziewczyna niewiele osiagnie. Ona jest jak jedna wielka inwestycja, ktora nie daje zadnych zyskow.




Para nr 4:
Przeciwienstwo poprzedniej pary. Skromna rozwazna dziewczyna, jedno male dziecko i jej zyjacy ponad stan rozrzutny maz. On jest gadzeciarzem, muuusi miec najnowszy model IPhona, najnowsza konsole do gier, perfumy z reklamy, markowe ubrania, telewizor na pol sciany, kilka laptopow, IPada, i wypasiona furke...  na kredyt oczywiscie. Wszystko na kredyt.
I wogole nie przeszkadza mu to, ze mieszkaja z zona i dzieckiem na socjalnym mieszkaniu mimo, iz oboje pracuja, dobrze zarabiaja i stac by ich bylo na piekny wlasny domek. On zyje chwila, nie mysli o przyszlosci i takie zycie mu odpowiada. Jej nie. 
W Polsce u rodzicow nie byli od wielu lat, bo nie stac ich na przelot, na wakacje nie jezdza bo tez nie maja za co. Ale zawsze sa pieniadze na jego przyjemnosci, na jego karnet na siownie, na solarium, na kregle z kolegami...




Para nr 5
Dla kontrastu para znajomych, ktorzy strasznie mi imponuja. Sa w Anglii od 8 lat, od poczatku oboje pracuja, po 4 latach wzieli pierwszy domek na kredyt.


Wyremontowali. Urodzilo im sie dziecko. Oboje wrocili do pracy, wzieli kolejny dom, pod zastaw pierwszego, wiekszy, drozszy, wyremontowali. Zamieszkali w nim, a ten pierwszy wynajeli. 
Sa w trakcie kupowania trzeciego domu, w drodze jest ich drugie dziecko. Zanim sie urodzi, beda mieli dwa domki, ktore splacac beda im inni ludzie i trzeci, w ktorym sami beda mieszkac. 
Od zawsze zyja oszczednie i maja przed soba cele. To ich umacnia jako rodzina. Sa wspaniala rodzinka. I wieku trzydziestu paru lat beda mieli dwoje dzieci i trzy domy. I pewnie na tym sie nie skonczy. Impressive!


Moje przyklady sa dosc skrajne i zdaje sobie z tego sprawe. Ale sa prawdziwe.
Nawet najbardziej rozrzutna osoba potrafi zacisnac pasa kiedy trzeba.
Nawet najbardziej oszczedna osoba ma chwile slabosci, ja mam je niezbyt czesto ale jesli juz mam to konkretnie. 
Szczytem moich/naszych marzen jest osiagniecie tego co Para nr 5. 
A dlaczego tak czesto o tym pisze? Bo ostatnio z mezem niemal o niczym innym nie gadamy tylko wlasnie o domach, sposobach oszczedzania, bankach, inwestycjach, finansach, stopacj procentowych, pozyczkach, wydatkach. A wszystko dla tego jednego celu. Masz racje Evo, tak wlasnie uwazam: majac male dzieci wrecz powinno sie miec wlasny dom bo wtedy jakosc zycia jest zupelnie inna, a jaka satysfakcja  :)

Zapewne i Wy znacie takie osoby/pary jak ja? 

Sa osoby, ktore uwazaja, ze skrajne oszczedzanie to glupota, bo nie wiadomo co czlowieka w zyciu spotka i czy kiedykolwiek dozyje czasu kiedy bedzie mogl sie nacieszyc tym co ma. 
To prawda, swieta prawda. I o tym przekonalam sie nie raz po ludzkich przypadkach. 
Ale jak to napisala pod poprzednim postem Kasia UK o sobie, u niej nie jest to oszczedzanie tylko styl zycia. U mnie tez. Bo nie czuje zebysmy zyli w jakiejs ascezie. Niczego nam nie brakuje i nigdy nie brakowalo.
Tylko po prostu wszystko szanujemy: jedzenie, ubrania, przedmioty...
Mam kolo 20 par butow, to fakt, ale niektore z nich kupilam z 10 lat temu, najstarsze moje buty maja 12 lat i wciaz wygladaja wzglednie, wiec po prostu je nosze. Wiadomo, nie sa to juz wielkie wyjscia, a raczej spacery z rodzina, ale "poki mi z nog nie spadna" (jak to mawiala moja s.p. babcia) to bede je nosic.
Sa osoby, ktore co roku zmieniaja plaszcze i kurtki, bo jest inna moda, czy juz im sie dana kurtka "opatrzyla", a ja mam nawet jedna kurtke 11 lat w dodatku wciaz dostaje komplementy, ze to taka fajna kurtka i wtedy mi gluuupio :P Ba, w zeszlym roku ktos chcial ja ode mnie odkupic, ale dla mnie to juz jak zabytek i pamiatka, wiec odmowilam. 
Ale to juz temat na inny post w stylu "szanowanie wlasnosci", "szacunek do przedmiotow" , ktory u mnie tez jest wrecz absurdalnie rozwiniety.

16 comments:

  1. Bardzo mi się podoba to co napisałaś o tym "moim stylu" zycia, bo ja rzeczywiscie nigdy przenigdy nie pomyslalam o tym jako o typowym oszczedzaniu-tylko tak po prostu mam.Ja tez mam rzeczy z którymi tu przyjechałam-tak samo moj mąż( a mieszkamy tu 8 lat dodam) i mnie tez czesto ludzie pytaja gdzie kupilam to czy tamto bo jest super i by sobie kupili tez a ja klamie ze nie pamietam-bo jak kiedys mowilam prawde to patrzyli jak na nienormalną-ale co ja zrobię ze własnie z domu w którym się szanowało pieniądze i wszelkie rzeczy za nie kupione -ten szacunek wynioslam.Przecież nie wyrzuce dobrych spodni w których wprost kocham chodzic-bo maja 10 lat-a to ze mieszcze się w ciuchy sprzed matury to tylko mnie to cieszy-po 2 porodach zwłaszcza.I nie mam zamiaru zmieniać swoich przyzwyczajeń bo za dobrze wiem jak cieżko pracuje się na pieniązki-zeby je wydawać ot tak sobie(to jeszcze z czasów studenckich kiedy studiowałam dziennie-potem na 16 do pracy-powrót do domu 24 i na rano na zajecia-a w weekend podyplomówka i zaoczne)Trzymajcie się z mężulem swojego planu i dążcie do niego bez względu na wszystko.Pozdrawiam.Kasia UK(mama 2 cudownych dziewczynek)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Widze, ze wiele nas laczy :))) Ja tez mam w Anglii rzeczy ktore jeszcze z Polski przywiozlam (a jestesmy tu niemal 9 lat), i tez czasem musze ludzia klamac ;) Ba, tak samo jak Ty, tez mam dobre rzeczy sprzed matury, tj sprzed 13 lat , i tez po dwoch porodach :) Mam maturalny komplecik: zakiet i spodniczke, nadal nosze a wyglada jak nowy :) Jeeju... i tak samo jak Ty pracowalam za studenckich czasow, robilam nocki w Tesco po 12 godzin, widac jak czlowiek chce to moze. A wiesz ile zarabialam na nockach w Tesco? pracowalam przez agencje pracy dla studentow, i raptem na reke po 12 goodzinach nocki mialam 27 zlotych!!!! masakra!!!!

      Delete
  2. Motywujesz mnie. Muszę przyznać, że mam 2 rzeczy, na które mogłabym wydawać i wydawać- książki i rzeczy dla dziecka (chyba mam wtedy większą radość niż ono). Ale staram się trzymać i kupować to, co potrzebne. Choć czasem z książkami nie wytrzymam i kupię. Patryczkowi książeczkę też kupię:) Ale to takie nasze małe radości. PS. Bardzo lubię do Ciebie zaglądać - podoba mi się Twoje podejście do świata:)Pozdrawiam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzieki Kochana, ja za to uwielbiam czytac co u Ciebie :) Ksiazki to swietna sprawa, wiek ksiazek nigdy sobie nie zalujcie :) Ja ksiazki kupuje tylko dzieciom bo zawsze mam wizje przeprowadzki i przenoszenia tych ton dobytku... Za to nasze chlopaki niestety bardzo niszcza ksiazeczki wiec na bierzaco wymieniam na nowe. x

      Delete
  3. Uda Wam się głęboko w to wierzę!ani się nie obejrzymy a tu post o kupnie domku zobaczymy :) macie cele i marzenia...wiem coś o tym,też marzyłam o własnym DOMU i udało się.
    Ja mieszkam w DE od 9 lat i w jesieni ubiegłego roku kupiliśmy domek ,po latach oszczędzania.Masz rację jakość życia jest zupełnie inna jeżeli się wie, że to twój własny domek i jesteś w nim panią.Inaczej Cię ludzie postrzegają i szanują itd
    Życzę Wam obyście jak najszybciej znaleźli wasz wymarzony.
    P.S.czytam cię od 3 lat ale rzadko komentuje,już od dłuższego czasu prawie w ogóle nie piszesz o dzieciaczkach,brakuje mi tego, bo to ze względu na nie (a właściwie Twoją ciąże i drugi poród) cię wtedy znalazłam i polubiłam.
    serdeczności*
    Eva

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gratuluje Wam domku! jestem pod wrazeniem :) Dzieki, juz zaczelismy poszukiwania domku, choc jeszcze dluga droga przed nami.... Bede teraz wiecej pisac o dzieciach, obiecuje x

      Delete
  4. Oho, pojawiła się kolejna Eva, będzie zamieszanie ;)

    Ja chciałabym być oszczędna. Myślę, że nie jestem jakoś szczególnie rozrzutna, czy nierozsądna, od kredytów trzymam się z dala, od pożyczek też, ale odmawiać sobie nie umiem, więc stanowczo za dużo pieniędzy idzie na rzeczy całkiem zbędne.

    I ja nie mogę się doczekać wpisu tutaj, koniecznie ze zdjęciami, że kupiliście dom! :) Czego Wam życzę z całego serca :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzieki :) na pewnoe bedzie wpis na ten temat keidy to wkoncu nastapi :) x

      Delete
  5. Ja chyba jestem trochę rozrzutna... Jak nie mam kasy, to spoko, nie zapożyczam się, żeby coś sobie kupić. Ale jak mam kasę, to zazwyczaj nie patrzę na cenę, tylko biorę, bo mi się podoba i tyle... Ale mam mocne postanowienie poprawy :) Muszę brać przykład z takich osób jak Ty :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jesli sie nie zapozyczasz to i tak juz duzo, nie zmieniaj sie x

      Delete
  6. Kochana musimy pogadać a twój telefon wyłączony? o co chodzi? wszystko ok? TakaSobieMeg xxx

    ReplyDelete
    Replies
    1. Madzia padla mi bateria wczoraj, kupie jutro nowa i zadzwonie do ciebie wieczorem, napisalam ci na fb xxx

      Delete
  7. Rodzice mojego chłopaka są raczej mało zamożni. Jego mama jest skrajnym przypadkiem osoby oszczędzającej na siłę. Kiedyś kupiła sobie buty, bo były na mega promocji, dosłownie za parę złotych, kiedy wróciła do domu okazało się, że są bardzo niewygodne i i tak nie była w stanie w nich chodzić. Oszczędzać trzeba, ale trzeba umieć znaleźć to złote miejsce, by nie przesadzic, by nie wpaść w fobię cenową, bo oszczędzanie np na jakości jedzenia jest wg mnie bardzo złe.

    Z ubraniami mam tak samo, szczególnie z butami :) Mam coprawda dopiero 22 lata, ale też mam buty, które kupiłam jeszcze będąc w gimnazjum i nie czuję potrzeby, by kupować jakieś inne, skoro te mi mogą jeszcze służyć.
    Natomiast moją ogromną, przeogromną słabością są kosmetyki... O ile po sklepach nie przepadam chodzić, szybko się męczę, o tyle jak wejdę do drogerii to jestem w swoim raju. Staram się kupować różne rzeczy na przecenach i pocieszam się tym, że jest masa osób, które na kosmetyki wydaje więcej, ale i tak czasem czuję się z tym źle.

    No to się rozpisałam :) Pozdrawiam, i witam bo dawno mnie nie było ;*

    ReplyDelete
  8. Mam podobnie co do kurtek itp.. Mnie np. nie stać na przepłacanie, dlatego jak coś kupuje to kupuje na lata. Kiedyś ktoś mnie nazwał snobką bo kupiłam mega drogi sweter, dziś wiem, że to była świetna inwestycja, sweter skończył właśnie ponad 10 lat i zostaję wyrzucony, nie przez to, że sie zmechacił, zbrzydł a przez to, że pies się dorwał i go rozpruł. Po 10 latach nadal wyglądał jakbym kupiła go wczoraj. Mimo, że oszczędzam to mogę sobie pozwolić na naprawdę wiele rzeczy, to właśnie przez to, że oszczędzam. Wiele osób tego nie rozumie, myślą, że pieniądze na drzewach rosną, Pamiętam jak kumpelę na studiach wytykały mnie palcami, że co sezon zimą noszę te samę buty, tylko, że te buty są naprawdę dobrej jakości. Dzięki temu, że są tak porządne oszczędziłam na inne przyjemności, które są dla mnie cenniejsze niż 10 para szpilek.

    ReplyDelete
  9. Witam Cie Polko i prosze o rade. Widze z bloga ze jestes inteligentna osoba i ze jestes dosc obeznana w temacie nieruchomosci - stad moje pytanie. Doradz prosze- co w UK w dany moment lepiej oplaca sie finansowo - kupic najpierw mniejszy domek ,a z czasem zrobic remortgage i kupic wiekszy;czy odrazu kupic taki ktory planujesz posiadac w przyszlosci?Dziekuje zgory za odpowiedz.Pozdrawiam.
    Katya

    ReplyDelete
  10. Całkowicie ufałem doktorowi ADELEKE od czasu, gdy rozmawiałem z nim w okresie, gdy mój narzeczony opuścił mnie po 5 latach naszego związku, rozpoczął pracę nad zaklęciami na moim narzeczonym i dał mi tyle zapewnienia i gwarantował, że jedzie aby mój narzeczony stanął na nogi w ciągu zaledwie 24 godzin od rzucenia zaklęcia. Byłem tak pewny swojej pracy i tak jak powiedział na początku, mój narzeczony w końcu do mnie wrócił, tak, wrócił z całym sercem, Miłością, troską, emocjami i kwiatami, i teraz jest lepiej. Bez wahania poleciłbym tego potężnego rzucającego zaklęcia każdemu, kto potrzebuje pomocy .. kontakt: Dr ADELEKE na WhatsApp +27740386124 lub e-mail; aoba5019@gmail.com

    ReplyDelete