Friday 29 May 2015

Polka gotuje i nie tylko

Slyszalyscie kiedys o Dauphinoise potatoes? Ja sluszalam wiele razy ale dopiero niedawno zdecydowalam sie wyprobowac te potrawe we wlasnej kuchni. I zachwycilam sie.
Wielokrotnie widzialam ja pzygotowywana w programach typu "Come done with me" i innych kulinarnych, wydawalo mi sie wowczas, ze to potrawa zbyt wykwintna i czasochlonna dla naszych podniebien.
Alez ja sie mylilam.
Potrawa jest super latwa w przygotowaniu, w dodatku wyjatkowo smaczna. Jest tylko jeden wielki minus: kalorycznosc. Ale zgrzeszyc nadmiarem kalorii raz na jakis czas nie zaszkodzi :)

Dolphinoise potatoes to ziemniaczki skrojone lub starte w bardzo cienkie plasterki, zalane smietanka z mlekiem z dodatkiem zgniecionego czosnku, pieprzu, soli i przypraw wedle uznania, upieczone w piekarniku do miekkosci. Niby prosta potrawa , a smakuje wysmienicie :)



Poniewaz ziemniaczki sa bardzo kaloryczne ze wzgledu na spora ilosc tlustej smietany, dobrze jest skomponowac je z chudym miesem i niskokalorycznym warzywem/sorowka/salatka.


Mmmm, ja uwielbiam. A Wy? Jadlyscie?


Wracajac do kupna domu, wciaz idzie bardzo powoli. Najwiekszym problemem jest marnowany czas czyli ciagle wyczekiwanie. Kolejne male problemy, ktore jakims dziwnym sposobem urastaja do wielkich przeszkod i caly proces nagle sie zatrzymuje, musimy czekac na decyzje i kolejne kroki wyjatkowo opornego i powolnego prawnika. 

Jesli chcecie poczytac wiecej na temet kupna domu w Uk, zapraszam TUTAJ

Sam proces kupna wydaje sie w miare jasny. Problemy zaczynaja sie, kiedy dostaje sie wyniki "survey'a". I okazuje sie, ze potrzebna jest masa dokumentow, pozwolen, certyfikatow. 
Ot, chocby takie sprawy jak dobudowka, ktora powstala ponad 20 lat temu, kiedy nie bylo wymagane jeszcze na nia pozwolenie, teraz okazuje sie, ze na wszystko muuusza byc papiery. no i zaczyna sie pogon, najpierw pytania do wlasciciela, pozniej poszukiwania odpowiedniego inzyniera, umawianie terminow i wyczekiwanie... dluuugie wyczekiwanie. Tego typu spraw jest cala masa. Niby dosc oczywiste sprawy mozliwe do zalatwienia, ale to wszystko trwa i trwa...
A ja juz nie mam wiecej cierpliwosci. Chce juz miec dom. Ten dom. Mebluje go sobie nawet we snie. Tyle czasu czekalam i wciaz musze czekac...

Tymczasem mi sie marzy to:

I to:

...I to:


I mase innych rzeczy.


I jeszcze motywujacy cytat na zakonczenie:



Sunday 24 May 2015

znowu o tym samym

Nasze zycie kreci sie wokol kupna domu, ktory idzie jak po gruzie, ale mimo wszystko malymi kroczkami posuwa sie do przodu. Od zawsze wiedzialam , ze kupno domu w UK to prawdziwe wyzwanie. Teraz wlasnym doswiadczeniem musze potwierdzic, ze to prawda. Ciagle rzucane sa nam klody pod nogi a my skaczemy, potykamy sie, podnosimy i skaczemy dalej. tak to teraz wyglada.
Mimo to, nawet te niedogodnosci nie sa w stanie zepsuc mojej radosci z tego co nas czeka: posiadanie domu i mozliwosci zamienienia go w NASZE wlasne cudo.
Wciaz [rzegladam internetowe inspiracje i zastanawiam sie , jak go urzadzimy.
Jeszcze przed laty uwielbialam antyki, ale juz mi przeszlo. Teraz stawiam na minimalizm, jednoczesnie powala mnie styl skandynawski i odrobina stylu shabby chic. Nie wiem jakie meble , kafelki, penele, dodatki wybierzemy.
Wrzuce Wam kilka moich inspiracji, ciekawa jestem co myslicie o moim guscie? Ale tak szczerze?

 Marzy mi sie kredens w jadalni, taki typowy staroswiecki kredens, ktory znowu jest na topie:

 


Kafelki imitujace drewno w lazience po prostu mnie urzekaja. do tego biale mebelki:



Plus odrobina shabby chic:


I styl skandynawski:



Jak tak dalej pojdzie, to polubie zakupki :)))
Bo kupowac do wlasnego domku to sama radocha :)



Tuesday 12 May 2015

Nie budzcie mnie ze snu...

Dziekuje Wam za piekne komentarze! :)
Nie lubie sie chwalic, ale ... lubie dzielic sie radoscia :) A mam do niej powody.
Moje zycie jest teraz jak piekny sen, z ktorego nie che sie budzic. Zbyt dlugo czekalam , by te marzenia zaczely przybierac realne ksztalty.
Boje sie tylko, ze w pewnym momencie wybudze sie ze snu, peknie moja mydlana bajka i okaze sie, ze to wszystko to tylko sen.
No bo jak to mozliwe, ze wszystko dzieje sie na prawde?
10 lat na to czekalam. 10 lat marzylam o wlasnym domu.
10 lat tulalismy sie po wynajmowanych zaniedbanych norach, splacalismy innym ludziom ich kredyty. Chodzilismy po starych burych angielskich wykladzinach i akceptowalismy stare sciany oblepione pofaldowana tapeta i 10 razy obmalowane tania farba w kolorze Magnolia.
Koniec.
Wreszcie to sie zmieni.
Wreszie bede miec tapety takie jakie sobie wymarze, i lazienke swoich marzen, i kafelki -mozaike, i kominek z prawdziwym ogniem, i kuchnie ze zmywarka, i ogrod pelen kwiatow, i krzewow, i metalowe dzwoneczki w ogrodzie na tarasie , i karmnik, i trampoline, i skalniak,  i drewniane podlogi w salonie, i wszystko co tylko zechce. wszystko bedzie moje, nasze.

Nie straszni mi juz prawnicy i banki. I te zalewajace nas maile od surweyorow, i telefony z milionem ptan, i kolejne omowione spotkania... Nic nie stanie na przeszkodzie mojej radosci.
Za dlugo czekalismy, za duzo bylo poswiecen, wyrzeczen i wyczekiwania. Teraz jest radosc.


Thursday 7 May 2015

Kiedy doba ma za malo godzin...

...i brakuje czasu na bloga.
Tak wlasnie jest u mnie. Dzieje sie duzo. Duzo, duzo i pozytywnie.
Wreeeszcie znalezlismy dom. TEN dom. Ten, na ktory czekalam przez ostatnie 10 lat.
Zlozylismy oferte. Zostala zaakcepotwana.
Jednak przed nami jeszcze dluuga, dluuuga droga, zanim dostaniemy klucze.
Kupno w domu w Polsce i w Anglii to jak dwa rozne swiaty. W Polsce wszystko zalatwia sie sprawnie i szybko. (-Przynajmniej tak bylo, kiedy kupowalismy w Polsce 8 lat temu.)
Tutaj w najlepszym przypadku czeka nas 6-8 tygodni formalnosci.
Banki, agencje, prawnicy, survey... i masa masa roznosci, nad ktorymi nie chce sie rozwodzic.
W kazdej chwili moze pojawic sie jakis niespodziewany problem, wiec narazie staram sie trzezwo myslec i nie angazowac za bardzo, w razie gdyby cos poszlo nie tak.
Ale to taaakie trudne. Tyle lat oczekiwan, tyle lat "cyganskiego" stylu zycia, tyle lat na walizach, i tu nagle za kilka tygodni wszystko moze sie zmienic, i jak tu nie rozmyslac? nie przezywac? nie planowac? i jak tu nie meblowac mowego domu w wyobrazni?
Wszystko powoli zaczyna nabierac sensu.