Thursday 5 March 2015

A Ty skad jestes?

...Bo ja pochodze ze wsi. Z takiej typowej wsi. Z takiej, gdzie ludzie nadal prowadza swoje mini gospdarstwa i zyja swoim zyciem. Maja kury na podworku i psy przy budzie, kapuste w ogrodzie i krowy na lace.  Z takiej pieknej i prawdziwej wsi gdzie noca niebo jest gwiezdziste, gdzie trawa jest pokryta rosa o poranku. Z miejsca, gdzie czlowiek czuje, ze zyje, a jednoczesnie czuje, ze... umiera.
Gdzie czlowiek nie ma szans na wybicie sie, na edukacje, na lepsza przyszlosc.
I zeby cokolwiek osiagnac, trzeba sie wyprowadzic..




Oprocz tej maluskiej wsi zaliczylam jeszcze wiele wieeele innych miejsc zamieszkania. 
Mieszkalam zatem: w malenkiej wsi, w sredniej wiosce, w malym miescie, w wielkim miescie wojewodzkim, w ogromnym miescie w UK, w nadmorskiej wiosce, w nadmorskim miescie, a teraz mieszkam ... w dziwnym miescie. 
Zaliczylam tez mase typow akomodacji: duzy dom, mieszkanie w bloku, mieszkanie w bloku, mieszkanie w kamienicy, apartament, pokoj typu stancja studencka, mieszkanie dzielone z innymi studentami, kawalerka, pokoik z widokiem na morze, mieszkanie pracownicze,

W sumie przeprowadzalam sie w zyciu 21 razy. Mieszkalam w miejscach brzydkich i pieknych. 

I wszystko to w pogoni za praca, za szkola, za lepszym zyciem, lepsza przyszloscia, wiekszymi mozliowsciami.

Mam juz dosc. Nie chce sie wiecej przeprowadzac, chce wreszcie gdzies osiasc na stale. Zapuscic korzenie. Posadzic swoje drzewa w ogrodku i patrzec jak rosna dla nas.
Bolem jest to, ze mieszkajac do tej pory w tylu roznych miejscach mam spore oczekiwania. Obecne miejsce zamieszkania porownuje do tych poprzednich, z kazdego miejsca wyciagam to, co najlepsze i chcialabym , zeby to obecne miejsce bylo polaczeniem wszystkich zalet miejsc poprzednich.
Ale nie jest :/ Nie czuje sie tu jak u siebie. W sumie nigdzie nigdy nie czulam sie jak u siebie.
Jestem takim wloczykijem, ptakiem bez wlasnego gniazda, czlowiekiem z nikad.

Ale dosc. Czas zapuscic korzenie. Wyzwanie podjete. Poki co jest zle. Kupno idealnego domu okazalo sie sporym wyzwaniem. Wyzwaniem wiekszym, niz przypuszczalam.

No bo jak to mozliwe, zeby kupic dom i nie zwariowac???

8 comments:

  1. Polecam fajny (wzglednie krotki) dokument
    "Tam gdzie DA SIE Zyc" https://www.youtube.com/watch?v=soRWb3Yznbk&app=desktop

    ReplyDelete
  2. 1.Kolejny szczery i bardzo inspirujący bolg.
    2.Wieś.Ja jestem typowym mieszczuchem mieszkającym całe życie w tzw. bloku,ale od około 11 lat rodzice wybudowali dom około 10 km od miasta,więc życie małpolskich rolników,jak i ich samych zdążyłem trochę poznać.
    Moim zdaniem Twój opis wsi mnie osobiście kojarzy się z wczasami agroturystycznymi,albo życiem ludzi na emeryturze. Moi rodzice właśnie są na emeryturze, nie posiadają zwierząt gospodarskich, ale kapustę i drzewa - tak.
    Tyle,że prawdziwe gospodarstwo a więc zwierzęta, maszyny, zboże czy inna uprawna roślina - to już ciężka praca,drogie maszyny (często kredyty,leasingi itp) oraz walka z systemem, który zamiast pomagać rolnikom - zmusza ich do strajków.
    3.Piszesz..." W sumie nigdzie nigdy nie czulam sie jak u siebie.
    Jestem takim wloczykijem, ptakiem bez wlasnego gniazda, czlowiekiem z nikad." Wydaje mi się ,że to jest gdzieś w Tobie, bo gdzieś słyszałem,że mój dom jest tam ,gdzie jest mi dobrze, zarabiam, spełniam się czuję się bezpiecznie itp...
    4.Co do wybudowania domu - w poprzednich wiadomościach doszliśmy ,że macie dzieci i robisz pewne rzeczy dla nich. Więc dom też wybudujesz :-)

    ReplyDelete
  3. Z jednej strony marzę o takiej wsi, prawdziwej polskiej wsi. Z drugiej strony odzywa się rozsądek i mówi, że może taka wieś to na odpoczynek dobra. Na wsi nie ma perspektyw, ale zaraz gdzieś zza ucha słyszę "Ale w mieście takim jak moje też nie!". Całe życie mieszkam w bloku, w jednym od urodzenia. Nigdy się nie przeprowadzałam, ale myślę że wszystko przede mną. No bo znaleźć swoje miejsce na ziemi to trochę wyczyn.

    ReplyDelete
  4. Do takiej wlasnie wsi mnie ciagnie...chcialabym na takiej zamieszkac...
    Ja tez jestem wloczykijem bez wlasnego dachu nad glowa... plakac mi sie chce jak o tym wszystkim pomysle, bo we wnetrzu swoim az krzycze o zmiany... Rozgladamy sie ostatnio za czyms do kupienia ale jak na razie domu marzen brak. O mortgage na razie nie aplikowalismy bo na chwile obecna to bez sensu, od wrzesnia Mikolaj idzie do szkoly, a ja wracam na caly etat do pracy, co za tym idzie nasz income sie zmieni... Do tego swiadomosc minimalnego 10% depozytu troche mmie przytlacza...
    Jestem wloczykijem i boje sie, ze jeszcze dlugo nim bede...
    Czuje sie jak nieporadna zyciowo, bo gdzie spojrze to wszyscy maja domy, mieszkania- wlasne! W PL kazdy z mojego kuzynostwa jest wybudowany, w UK 90% znajomych ma kupione domy/mieszkania w PL lub kupione domy w UK....
    Jestem wloczykijem :(

    ReplyDelete
  5. Czasem myślę, że każdy człowiek, który opuścił swoje miejsce urodzenia i mieszkał (mieszka) w różnych miejscach przez lata, czuje się wszędzie, jak nie u siebie. I ja tak mam. Pochodzę z małego miasteczka, które opuściłam w wieku 12 lat. Potem było duże miasto i bardzo duże miasto i emigracja, a w końcu kupilismy wielki (za wielki) dom na wsi. Gospodarstwa nie mamy, trochę więc tak, jak pisali komentujący wcześniej, takie życie, jak na wakacjach. Kocham ten dom, ogród, a jednak i tu nie czuję się u siebie. Mimo, że do miasteczka dzieciństwa mam teraz blisko. To takie trochę szukanie szczęścia pozostawionego w przeszłości, idealnego dzieciństwa, beztroski, braku problemów. Ale tego już nigdy i nigdzie się nie znajdzie, bo świat dorosłych pełen jest problemów i odpowiedzialności, i troski o słabszych od siebie (dzieci). Na szczęście zdaję sobie z tego sprawę i cieszę się drobiazgami, zachwycam się byle czym... Tu, tam, czy jeszcze gdzie indziej, ważne jest, że się żyje, że dane nam jest być. Cała Ziemia należy do nas, w pewnym sensie, więc nie ma co martwić się, że nigdzie do końca nie czujemy się "u siebie" :)

    ReplyDelete
  6. Co do skarpetek do sandałów, może już to kiedyś pisałam, ale znów napiszę, bo to mnie bardzo boli... I ja uważam, że nie najlepszym pomysłem jest zestaw skarpety-sandały i nigdy takiego zestawu nie nosiłam, do czasu... Mam polineuropatię, w tym neuropatię stóp i chodzenie bez skarpetek (o każdej porze roku i w każdym obuwiu) jest dla mnie prawdziwym cierpieniem. Ze skarpetkami, także do sandałków, jest nie idealnie, ale dużo lepiej. Tak więc nie zawsze ten zestaw wynika z chamstwa i buractwa, czasem jest koniecznością :(

    ReplyDelete
  7. Ja też dużo razy się przeprowadzałam.
    Było to związane ze studiami.
    Wychowałam się w mieście (na obrzeżach) i generalnie nie mogłabym chyba mieszkać na wsi. Moje miasto nie jest duże, ale większe od wsi ;p
    I generalnie czuję, że moje rodzinne miasto nie jest moim miejscem na ziemi...
    Cieszę się, że dostałam wymarzoną pracę w moim mieście, ale boję się, że przez to nie zamieszkam w Łodzi (moim miejscu na ziemi) i że taka nie do końca szczęśliwa będę żyć...

    ReplyDelete
  8. Bardzo konkretnie napisane. Super artykuł.

    ReplyDelete