Monday 2 May 2016

Minal rok

Dokladnie rok remu zlozylismy oferte na nasz dom w Anglii. Nasz wlasny pierwszy dom w UK.
Dlugo go szukalismy, przeszlismy wiele rozczarowan, bo w sumie zaden z wczesniej obejrzanych domow nam sie nie podobal.
Bylo wlasciwie kilka domow , ktore nas zachwycily kiedy tylko zobaczylismy zdjecia na internecie, ale zanim udalo nam sie wyjsc na ogladanie, byly juz sprzedane... :/
Inne wygladaly ladnie na zdjeciach, ale w rzecyzwistosci okazywaly sie mega rozczarowaniem... Malutkie, ciasne klitki bez potencjalu...
I wtedy pojawil sie ON. Ten dom. Poczatkowo nawet mi sie nie podobal, z zewnatrz byl/jest wrecz brzydki, w dodatku byl na szczycie naszych mozliwosci cenowych. Ale lokalizacja byla ok, mial tyle pokoi ile chcielismy, mial duzy podjazd, garaz, ogrodek...
Wiec postanowilismy zobaczyc. W momencie kiedy weszlismy do srodka, ujela nas otwarta przestrzen, wyjrzelismy na piekny, mega prywatny ogrodek, zobaczylismy w tym domu mega potencjal i zakochalimsy sie od razu, bez pamieci.
Wiedzielismy, ze dom nie dosc ,  ze nie jest tani, to jeszcze wymaga duzo pracy. Ale decyzja juz byla podjeta. To jest TEN DOM. TEN i zaden inny.



Pol roku poswiecilismy na totalny remont domu, warto bylo. Jest teraz taki, jaki zawsze chcialam. Wciaz pracujemy nad drobnymi wykonczeniami, nad drobiazgami, ale teraz to ju sama przyjemnosc. 
Najciezsze, wrecz budowlane prace mamy za soba. Bylo kafelkowanie, panelowanie, kladzenie gladzi, dlugasne tygodnie malowania i tapetowania. 
Bylo wybieranie mebli, skrecanie mebli, przykrecanie zaluzji, karniszy, zyrandoli, wieszanie obrazkow, zdjec, wybieranie dodatkow, dekoracji... A teraz cieszymy sie efektem.
Ja ciesze sie kazdego dnia :) Mam to, na co czekalam odkad moja noga stanela w tym kraju. Mam swoj dom.


I nie planuje juz wiecej zmian, ani przeprowadzek. Za duzo ich bylo w naszym zyciu, zbyl wiele lat tulalismy sie na wynajmowanych mieszkaniach i siedzielismy na walizach.
Koniec z tym.
W tym roku pracuje nad ogrodkiem. Chce miec rabatke z kwiatami, wlasciwie juz ja mam, maly warzywniak (warzywka kielkuja mi na parapecie i czekaja na lepsza pogode), skalniak, pnacza, roze, krzewy... Chce i bede miec. Bo daje z siebie wszystko co moge, by to osiagnac. 

6 comments:

  1. Super :-) Powodzenia na kolejne lata! Ja też marzę o własnym domu, może wreszcie kiedyś... Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  2. A może jakieś zdjęcia?
    Pozdrawiam
    Magda

    ReplyDelete
  3. Hej bardzo fajny blog! Walsnie przypadkowo Cie odkrylam. Twoj sposob patrzenia na zycie jest podobny do mojego i dlatego tak ciekawie mi sie Ciebie czyta. Tez zyje na emigracji, sama z mezem. dzieci jeszcze nie mamy ale chcemy wkrotce. Brakuje mi troche rodziny z Polski i towarzystwa innych ludzi. Ale jestem szczesliwa. Szkoda ze mieszkasz tak daleko. Mozna bys sie spotkac na kawe i pogadac :) Pozdrawiam M.

    ReplyDelete
  4. Fajnie....ja juz mam dosc uk.Po 13 latach mysle zeby wracac do domku na wsi ,rodzicow ,rodzenstwa, gor ,zapachu siana itp. I mysle ,ze to moj ostatrni rok tutaj,wracamy z dziecmi w przyszlym roku. Fajnie,ze tak sie Wam uklada i podoba tutaj.I ze tak sobie poukladalas zycie bo ja ciagle jak nie u siebie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też o tym często myślę - po 10 latach w UK i niby sukcesie zawodowym, życiowym. Ta och mentalność taka inna od naszej.

      Delete
  5. Po ślubie moje życie było tak trudne, mój mąż zaczął gonić inne kobiety, bo po kilku latach nie dałam mu dziecka. Widziałem, jak moje małżeństwo znika. Zrobiłem wszystko, aby zmienić sytuację, ale nic nie działało, dopóki nie spotkałem dr DAWN, duchowego uzdrowiciela. Dr DAWN uratował mi życie i małżeństwo. teraz mam 3 dzieci. Jestem wdzięczna dr DAWN i dlatego zostawiam swoje świadectwo każdemu, kto ma problemy małżeńskie i płodności. Kontaktowy e-mail: dawnacuna314@gmail.com
    Whatsapp: + 2349046229159

    ReplyDelete