Friday 9 January 2015

O introwertyzmie moim pare slow

Jestem wyjatkowo specyficznym typem czlowieka. Z roznych wzgledow malo kto mnie lubi, aczkolwiek z wiekiem przestalo mi to przeszkadzac. Jestem typowa introwertyczka, spokojna, cicha, malomowna a jednoczesnie z glowa pelna mysli.


Rzadko udzielam sie w towarzystwie wiekszym niz 3 osoby, a nawet te 3 osoby sprawiaja, ze odczuwam dziwny dyskomfort. Najlepiej jest mi w towarzystwie jednej osoby. A jeszcze lepiej w domu, we wlasnych czterech scianach z moim mezulem i z dziecmi.

Zawsze otaczalam sie zaledwie kilkoma bardzo bliskimi osobami.
Niestety w zwiazku z tym, ze szalenie czesto zmieniamy miejsce zamieszkania, moje bliskie osoby dosc czesto sie zmnieniaja. Pol roku temu pozostawilam w tyle kolejne wartosciowe znajomosci i zaczelam od poczatku. Gdyby nie to, ze moja przyjazn przetrwala nawet te odleglosc, pewnie pograzylabym sie teraz w smutku...

Odkad mieszkamy w nowym miejscu (juz niemal pol roku), nie poznalam tu zadnego Polaka/Polki.
Nie tylko nie mam ku temu okazji, ale i nie widze juz roznicy miedzy znajomosciami z Polakami a Anglikami czy innymi narodowosciami. Moi znajomi to glownie osoby, z ktorymi mam kontakt na codzien w pracy. Poza praca moje zycie to maz, dzieci i dom. Nie mam czasu na wyjscia, spotkania na kawke, pogaduszki ani inne tego typu akrakcje.
Jakims cudem udalo mi sie zaliczyc Christmas Party w pracy w towarzystwie iscie doborowym moich nowych swietnych znajomych z pracy. I to mi wystarcza.

Za miesiac znowu jade do Polski... i.... z zalem musze przyznac, ze poza rodzicami nie mam tam juz nikogo. Wszystkie dawne przyjaznie i znajomosci umarly smiercia calkiem naturalna.
I juz sama nie wiem czy mi zal, czy tez wszystko jedno. Bo moze taka jest wlasnie kolej rzeczy?





6 comments:

  1. Ha! No to cos nas laczy. Ja rowniez nie lubie tlumow...
    Najpewniej czuje sie w domu, lubie wyjsc do znajomych, ale rowniez lubie kiedy towarzystwo ogranicza sie do 4-6 osob. Nie wiecej.
    Z tym polskimi znajomosciami to smutna sprawa.... Wiekszosc moich umarla smiercia naturalna....... Najwieksze rozczarowanie przezylam podczas ostatniego pobytu w pl. Mialam spotkac sie z kolezanka ze studiow, z ktora wczesniej mialysmy dosc czesty kontakt, nie widzialysmy sie 8 lat... do spotkania nie doszlo... uzyla najardziej banalnego argumentu- dzieci chore, a tego samego dnia, kilka godzin wczesniej jeszcze byly zdrowe :( Poczulam sie jakby mi dala w pysk i to mocno.......

    ReplyDelete
  2. Ja myślę, że prawdziwa przyjaźń nigdy się nie kończy. Nieważne są kilometry, czy jakieś tam różnice. Więc generalnie nie ma czego żałować. Też wolę mniejsze towarzystwo. W małym towarzystwie gadam jak najęta, a w większym siedzę cicho. :)

    ReplyDelete
  3. i za to wlasnie cie uwielbiam!!! xxx TakaSobieMeg

    ReplyDelete
  4. o jeju, jakbym o sobie czytała normalnie! :D Donia

    ReplyDelete
  5. Kiedy jadę do Polski wiem dobrze,że pod względem towarzystwa mogę liczyć jedynie na rodzinę (moją i męża). Znajomi wykruszyli się właściwie już po moim oświadczeniu,że wyjeżdżam do Anglii. Mojej "przyjaciółce" (tak kiedyś o niej myślałam) pomogłam w wyjeździe do UK,żeby mogła zacząć nowe życie ze swoim narzeczonym tak jak planowała - i zaczęła nowe życie,tyle ,że nie ma w nim miejsca dla mnie ani chyba nawet dla tego narzeczonego. Rozczarowałam się na wielu ludziach i teraz do każdej znajomości podchodzę z baaaardzo dużym dystansem . I jest mi z tym lepiej - mniej rozczarowań. Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  6. Twój blog naprawdę mnie dziwi. Mam wrażenie, ze mogłabym go sama napisać. Jestem dokładnie taka sama introwertyczką jak Ty. Nie lubie powierzchownych kontaktów. Złe sie czuje w większym towarzystwie. Bywam małomówna. Mam mało znajomych, ale za to mam kilku przyjaciół. Czasem myśle za dużo. Kiedyś, pomimo bycia introwertykiem, byłam dość przebojowa i tak jak ty potrafiłam dążyć do obranego celu. Ostatnio mój introwertyzm trochę mnie pochłonął i kontakty z ludźmi męczą mnie jak nigdy i najchętniej ukryłabym sie gdzieś w kacie. :(

    ReplyDelete