Friday 10 October 2014

Nie udostepniaj prosze...

Absolutnie nie trafia do mnie idea upubliczniania fotek chorych dzieci.
Za nic na swiecie nie potrafie pojac sensu robienia czegos takiego.
Dlaczego???

No bo niby jak zalosne i placzliwe haselka tego typu maja pomoc choremu dziecku???

UDOSTĘPNIJ PROSZĘ!
błagam o pomoc! 
Jeśli masz serce udostępnij:-)
POMOŻECIE ??????
Bardzo proszę udostępniajcie dalej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bez WASZEJ pomocy nie damy rady .......
Udostępniajcie ten link gdzie tylko się da !!!!!!!

Nie rozumiem i kropka.
Jest zdjecie malego chorego dziecka: dziecko podlaczone do aparatury, dziecko w opatrunkach, dziecko zdeformowane...
Jest tekst o dziecka chorobie i wszechobecne "udostepnij prosze"...
No tak, ale po co???
Nie ma tam ani numeru konta, a ktore moznaby wplacac pieniadze dla chorego dziecka, nie ma zadnych danych, nie ma nic.
Wiec po co to wszystko???
Przeciez to ekshibicjonizm w czystej formie. W najgorszej z mozliwych form.
Gdyby to chore niemowle moglo mowic, pewnie wykrzyczaloby calemu swiatu by dali mi swiety spokoj i nie upubliczniali jego wizerunku calemu swiatu.

Sama mam chore dziecko , ktore czesto jest w szpitalu i za nic na swiecie nie wyobrazam sobie zrobic mu wtedy fotke i wyslac na facebooka w otoczce tych placzliwych haselek.

Rownie negatywne odczucia wzbudzaja u mnie zdjecia maltretowanych zwierzat. Wyglodzonych i bitych psow i tym podobne. Nie bede wiecej pisac bo zaraz uruchamia sie moja wyobraznie i widze te zdjecia przed oczami.
Ale jaki sens ma ich upublicznianie?
Toz to okrucienstwo nie z tej ziemi...
Wczodzi sobie zwykly czlowiek na facebooka czy inny publiczny portal, tu fotka z wakacji, tu fotka usmiechnietego dziecka umazanego Nutella (takich zdjec tez nie lubie), inny dzieciak na nocniu cisnie pierwsza kupe (!), i nagle zaglodzony na smierc pies? Albo noworodek pod setka kabli?  W.T.F.???


(ostrzejsze fragmenty tego zdjecia usunelam;))


Ja chorych dzieci nie udostepniam, maltretowanych zwierzat tez nie, a jesli kiedys cholernie mnie wezmie na udostepnianie , to zobaczycie na moim Fejsie to:


10 comments:

  1. też tego nie rozumiem....

    ReplyDelete
  2. Po raz pierwszy parę dni temu usunęłam (ukryłam) zdjęcie udostępnione przez znajomego i już pozaznaczałam wszystko, by je zgłosić do administracji FB, ale w ostatniej chwili odpuściłam, bo nie chciałam żeby zablokowali tego znajomego, czy coś. A zdjęcie było może z filmu, pojęcia nie mam, w każdym razie makabryczne. Zwyczajnie nie byłam w stanie na nie patrzeć.

    Co do fotek chorych dzieci i apeli o udostępnianie - nie udostępniam, bo tak, jak i Ty nie widzę sensu, szczególnie jeśli nie ma podanego numeru konta, fundacji, nic.

    ReplyDelete
  3. Mysle podobnie do Ciebie. A to z ziemniakiem, to dobre hahaha :D

    ReplyDelete
  4. Tam gdzie nie ma numeru albo danych albo widać, że konto może być fikcyjne to nie udostępniam. Ale niektóre udostępniam. Dlaczego? Bo za udostępnienia Ci ludzie, którzy o to proszą dostają pieniądze. To samo jest z 'lajkami'. Im więcej 'lajków' ma jakaś strona czy wydarzenie to wtedy jakąś kasę zarabia. Na tym to polega. O tym udostępnianiu powiedziała mi znajoma matka chorego dziecka, która też w ten sposób zdobyła pieniądze na leczenie swojego dziecka. Ludzie często boją się wysyłać pieniądze, a udostępnienie nas nic nie kosztuje, a ktoś dzięki temu zdobywa potrzebne fundusze.

    Sama wrzuciłam zdjęcie chrześniaka umazanego czekoladą ;p o ja niedobra ;p
    to mi nie przeszkadza ;)
    Ale już tysiące swoich czy dzieci zdjęć na koncie fb mnie śmieszy :p

    ReplyDelete
  5. Podpisuję się pod tym. To paskudna moda, idiotyczny trend i bezmyślność ludzka. Jakiś chory masochizm rozpowszechniania okrutnych treści. Co komu daje popularność na facebooku, litości. Naprawdę za like ktoś jest w stanie zarobić jakieś stutysięczne kwoty na leczenia i przeszczepy ? Nie sądzę. Nie da się "zarabiać " na facebooku bo już dawno masa ludzi z tego by korzystała. Prędzej petycja czy prośba do jakiś organizacji rządowych czy pozarządowych, chyba. Reklama "klikowa" na blogach to jest może dwa grosze także nie wierzę.

    ReplyDelete
  6. hej hej to ja :) pamętasz mnie ? http://anmast.blog.onet.pl/
    może uda mi się znów pisać, choć nie obiecuję :P

    ReplyDelete
  7. Mnie też to dziwi i właściwie szokuje. Po co? Po cholerę? Nie prościej napisać: "Jasio jest ciężko chory, jeśli chcesz pomóc to wpłać pieniądze na nr konta XX" Bez zdjęć, haseł etc. Chore dziecko to nie eksponat w muzeum.

    ReplyDelete
  8. Kazdy udostepnia to co mu pasuje, jeden robi fotke dziecka umazanego czekolada, inny robi sobie samojebke przed lustrem najlepiej z dziubkiem i tak zeby widac bylo znaczek na Iphonie, inny zanim zje obiad tez musi sie pochwalic co ma na talerzu. Pelno jest lasek, ktore sie wymaluja a potem strzelaja foty i wstawiaja. Ludzie jezdza na wakacjie w cieple kraje i chwala sie jak to wypoczywaja,najlepiej ze zdjeciami wlasnych nog na lezaku i drinkiem w reku. No i? taka domena internetu, nic panie nie poradzisz na glupote, a ja zdjecia chorych dzieci udostepniam, bo mam cicha nadzieje ze jednak ten fejsbuk im za o placi:)

    ReplyDelete
  9. Ja też nie kumam. Nic to nie zmieni:/

    ReplyDelete
  10. Całkowicie ufałem doktorowi ADELEKE od czasu, gdy rozmawiałem z nim w okresie, gdy mój narzeczony opuścił mnie po 5 latach naszego związku, rozpoczął pracę nad zaklęciami na moim narzeczonym i dał mi tyle zapewnienia i gwarantował, że jedzie aby mój narzeczony stanął na nogi w ciągu zaledwie 24 godzin od rzucenia zaklęcia. Byłem tak pewny swojej pracy i tak jak powiedział na początku, mój narzeczony w końcu do mnie wrócił, tak, wrócił z całym sercem, Miłością, troską, emocjami i kwiatami, i teraz jest lepiej. Bez wahania poleciłbym tego potężnego rzucającego zaklęcia każdemu, kto potrzebuje pomocy .. kontakt: Dr ADELEKE na WhatsApp +27740386124 lub e-mail; aoba5019@gmail.com

    ReplyDelete