Saturday 18 October 2014

Minimalizm??? W drodze do szczescia.


...Czyli: "Mniej znaczy wiecej"







Zdarza Wam sie otworzyc szafe i stwierdzic , ze nie macie sie w co ubrac?
Mi tez sie zdarzalo. I to czesto.
Jednakze od pewnego czasu moje podejscie w tej kwestii zmienilo sie o jakies 180 stopni.
Teraz kiedy otwieram szafe, mysle sobie: Eeeej no..... Po co mi to wszystko???
Po co mi te stosy spodni, masy koszulek, niezliczone letnie sukienki, buty na kazda okazje, skoro i tak 90% swojego zycia spedzam w roboczym uniformie lubw w domowym dresie???






I wlasnie teraz jak grom z nieba spada na mnie... idea minimalizmu. I po prostu mnie rozbraja i zachwyca...

Moje inspiracje:

"...Większość z nas żyje w biegu, między pracą a domem, od weekendu do weekendu. Z ciągłym poczuciem, że nie ma na nic czasu. A także, że spędza go stanowczo zbyt wiele pracując, a jednocześnie zdecydowanie za mało odpoczywając, w otoczeniu rodziny i przyjaciół. 
Ludzie skupiają się na ciągłym powiększaniu stanu posiadania, a nie wystarcza im sił i czasu, by się zgromadzonymi dobrami po prostu, na co dzień cieszyć.
Otwierasz szafę i na głowę spada ci stos niepotrzebnych ubrań? Zastanawiasz się, po co właściwie kupiłeś kolejną parę butów? 
 Chodzi o bycie świadomym. Świadomym siebie, swoich potrzeb, świadomym gdzie się jest teraz i gdzie się dąży. Ale jednocześnie świadomym otoczenia. Tego, czego otoczenie od nas wymaga, czego potrzebuje, ale również tego, co próbuje w nas zaszczepić sztuczkami marketingowych mistrzów 

Być zamiast mieć


Minimalizm to odrzucanie tego, co zbędne i koncentrowanie się na tym, co istotne. Lecz i w nim można przesadzić. Taka życiowa filozofia sprawia, że minimaliści nie tylko czują się lepiej i zyskują poczucie kontroli nad własnym życiem, ale i są w stanie sporo zaoszczędzić.
Minimalizm wyzwala też kreatywność. Bo zanim pójdę do sklepu po nową książkę, to najpierw sprawdzę czy nie ma jej w bibliotece lub czy nie ma jej któryś z moich znajomych. Zamiast szukać nowej idealnej sukienki, zastanawiam, jaki nowy zestaw mogę skomponować z ubrań, które już mam..."


Z typowego zbieracza i koelekcjonera przeistaczam sie w minimaliste na przestrzeni zaledwie kilku miesiecy.
Powoli komponuje swoja minimalistyczna garderobe. Wyrzucam lub sprzedaje rzeczy, ktore nigdy do niczego nie pasowaly. Usuwam zbedne przedmioty z ototczenia, ktore w zasadzie nigdy nic nie wnosily w moje zycie.
I co?
I lubie to co widze i to co czuje. Zaczynam zyc :)
Gdybym swoje zyciowe poczynanie mogla zaobesrwowac na "Fejsbuku", dalabym sobie wielkiego soczystego "LAJKA" :)

Bo przeciez szczescie to nie przedmioty i dobra materialne. Szczescie to rodzina i milosc.
I to mi wystarcza.



16 comments:

  1. Witaj ponownie. Czytam Twojego bloga od czasu, gdy pierwszy raz coś na nim skomentowałem. Widzę, że życie nabrało u Ciebie odpowiedniego kolorytu. Cieszy mnie to. Trzymaj tak dalej. Gratuluję nowej pracy i przeprowadzki. Chciałbym wspomnieć o minimalizmie. Może być to jednocześnie styl życia, jak i styl "umierania". Zacząłem oszczędzać 10 lat temu. Najpierw chciałem uzbierać na samochód, później na dom, a teraz po prostu mam pieniądze, z którymi ciężko mi się rozstać. Uważam siebie za minimalistę. Krytykuję innych za "wydawnictwo". To mój błąd. Mój minimalizm doprowadził mnie do paradoksu. Okazało się, że najważniejsze dla mnie jest to, aby mieć pieniądze. Lubię to. Jestem od tego uzależniony. Ta myśl że stać cię na nowy samochód, dobrej marki, prosto z salonu, opanowała mnie do szpiku kości. Jest tylko jeden problem. Minimalista tego nie potrzebuje. Jest to zatem paradoks, możesz mieć coś, czego wcale nie chcesz mieć. Nie jestem skąpy. Nie uważam aby oszczędzenie 10 czy 100 funtów w czymkolwiek mi pomogło. W obecnej pracy, powiedzmy że na przysłowiowym zmywaku, jestem zmuszony wydawać pieniądze innych ludzi. Kupuję płyny do mycia garów, posh gąbki/myjki, a nawet nowe zmywaki. Serce mi się kraje gdy widzę, na co trwonię nieswoje pieniądze. Przecież można by to zrobić lepiej. Wydać mniej i spożytkować resztę pieniędzy na coś lepszego. Jaki z tego morał? Ano taki, że mój minimalizm przekłada się na całe moje życie. Może Ty jako pielęgniarka zaczniesz używać krótsze opatrunki i mniejsze dawki leku. To oczywiście żart, ale myślę, że dobrze podsumuje to co chciałem napisać. Uważaj na swój minimalizm bo może obrócić się przeciwko Tobie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Serio tak masz? Mam chyba tak samo :) I rowniez czasem obawiam sie, ze oszczednosc, ktora z jednej strony sprawia mi radosc i satysfakcje, z drugiej strony - ogranicza. Jednak z minimalizmem mam na mysli cos innego a mianowicie nabywanie przedmiotow, ktore w momencie kupna sprawiaja radosc po czym nie wiadomo gdzie to wszystko upchnac (ubrania, kosmetyki, naczynia, zabawki...) bo mamy tego juz cala mase. Oszczedna jestem i to bardzo. Ale sa rzeczy na ktorych nigdy nie oszczedzam, na przyklad rodzinne wakacje, weekendowe wspolne wyjscia, dobre wina, zdrowe jedzenie... Potrafimy jednorazowo wydac nawet kilkaset funtow tylko po to by dobrze spedzic wspolny wolny weekend albo kilka tysiecy funtow na tygodniowe wakacje i wtedy cala teoria oszczedzania traci sens. Bo mysle sobie ze oszczedzam na innych rzeczacz wiec czemu nie. Co do mojej pracy (jestem radiografem nie pielegniarka;) ) to tez mam tak jak Ty. Boli mnie rozrzutnosc innych ludzi iinstytucji, kiedy wiem, ze ja sama potrafilabym znacznie lepiej zagospodarowac pieniadze. W szpitalu jest straszne marnotrastwo wynikajace z nieudolnosci pracownikow. Wyrzuca sie rzeczy przeterminowane bo nikt nie zadbal o to by starsze zasoby zuzyc wczesniej niz nowa dostawe, wyrzuca sie drogi medyczny sprzet bo niewykwalifikowane osoby nieumiejetnie sie z nim obchodza, marnuje sie jedzenie, wode, wszystko... ale pewnie wiesx bo jrsli pracujesz na znywaku to wiesz o marnotrawstwie jedzenia ;) pozdrawiam

      Delete
    2. Otóż to minimalizm to nie jest zaprzeczenie jakiejkolwiek filozofii kapitalistycznej. KKupujesz po prostu mniej i dokonujesz logicznych wyborów. A z nowym samochodem z salonu, no cóż każdy lubi mieć nowe ;)

      Delete
  2. Kurcze... nie chcesz u mnie w szafie porzadku zrobic czasem? ;) Wlasnie dzis stalam I myslalam nad tym w co sie ubrac... wlasnie dlatego, ze na codzien chodze w uniformie, jak przychodzi sie normalnie ubrac to jest problem, bo okazuje sie, ze nic do niczego nie pasuje, a jeszcze to co zakladam zalezy od tego jaki mam nastroj :/ brrr.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hahha :))) chetnie bym Ci pomogla :) sama jestem na etapie wdrazania sie w "minimalistyczna garderobe", wykorzystywania tego samego elementu garderoby w jak najwiekszej ilosci kombinacji, zabawa z dodatkami... musze przyznac ze to swietna sprawa ;)

      Delete
  3. Już dawno temu doszłam to tych samych wniosków co ty teraz. 2 razy w roku segreguję ubrania w których naprawdę nie chodzę i oddaję je albo do opieki albo lepsze do Siostry. Otwieram wtedy szafę i mam same użyteczne i modne rzeczy. Tak samo z zabawkami chłopaków, zniszczone od razu idą do kosza. Staram się nie otaczać się zbędnymi przedmiotami i o wiele lepiej mi się odpoczywa w ładzie i porządku.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiec przeszlas juz ten etap nad ktorym ja wlasnie pracuje. Ja do tej pory odkladalam zabawki dzieci liczac na to, ze kiedys przykleje to urwane kolko od autka, ze skrzydlo od samolotu da sie jeszcze przymocowac itp... Teraz mam mniej litosci. Tez bardziej cenie sobie lad i porzadek.

      Delete
  4. Wolę mniej i dobre, niż więcej, a wiadomo... Poza tym mam patent na to, żeby mnie nie kusiło, aby podobać się "wszystkim", ale tego musiałam się nauczyć. Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chetnie poznalabym Twoj patent ;)

      Delete
    2. Proszę. Nie jest możliwe by podobać się wszystkim, to po prostu nie jest możliwe. Niestety, albo stety. Odpowiadam sobie na dwa pytania. Pierwsze: Co jest dla mnie ważne? (Dokładnie). Drugie, wybieram koniecznie do pięciu osób, których opinia jest dla mnie ważna, i pytam się dlaczego. Działa. Trzeba było trochę poćwiczyć, ale działa. W moim przypadku przynajmniej, Pozdrawiam

      Delete
  5. To takie prawdziwe co piszesz :) Wydawało mi się, że tylko Polacy tak mają, a mieszkając w UK przekonałam się, że to bardzo popularna dolegliwość...

    ReplyDelete
  6. Ja również wolę mniej rzeczy, a dobrej jakości... Wiele razy łapałam się na tym, że kupuję rzeczy, które nie są mi w ogóle potrzebne, ale zaczynam z tym walczyć :)

    ReplyDelete
  7. Znam osoby, które mówią, że nie maja w co się ubrać a w szafie ubrania z metkami :| Na szczęście do zakupów podchodzę ze zdrowym rozsądkiem.

    ReplyDelete
  8. Ja ostatnio staram się ograniczać zakupy ciuchowo-kosmetyczne. Całkiem zaniechać nie mogę, bo w sumie w UK zaczynam od zera i wielu rzeczy mi brakuje.

    ReplyDelete
  9. Ja mam mnóstwo ciuchów, butów, torebek i biżuterii. Oczywiście za każdym razem mi mało i nie mam co ubrać ;p Ale zanim coś kupię nowego pozbywam się rzeczy, których nie noszę i nie używam od minimum roku. Taką mam zasadę ;p Najczęściej ubrania, buty i torebki oddaję biednym rodzinom lub znajomym i przyjaciołom. A niektóre (bo zdarzają mi się nawet nienoszone ubrania z metkami) sprzedaję.

    ReplyDelete
  10. Całkowicie ufałem doktorowi ADELEKE od czasu, gdy rozmawiałem z nim w okresie, gdy mój narzeczony opuścił mnie po 5 latach naszego związku, rozpoczął pracę nad zaklęciami na moim narzeczonym i dał mi tyle zapewnienia i gwarantował, że jedzie aby mój narzeczony stanął na nogi w ciągu zaledwie 24 godzin od rzucenia zaklęcia. Byłem tak pewny swojej pracy i tak jak powiedział na początku, mój narzeczony w końcu do mnie wrócił, tak, wrócił z całym sercem, Miłością, troską, emocjami i kwiatami, i teraz jest lepiej. Bez wahania poleciłbym tego potężnego rzucającego zaklęcia każdemu, kto potrzebuje pomocy .. kontakt: Dr ADELEKE na WhatsApp +27740386124 lub e-mail; aoba5019@gmail.com

    ReplyDelete