Wednesday 10 June 2015

Przemeczenie

Jaka ja jestem umeczona, to normalnie szok. 
Ledwie wyrabiam ze wszystkim w zyciu, a tyle mam na glowie, ze szok. 
W -pracy 80% na nogach, ciagle mamy pelno pacjentow, a im cieplej, im wiecej slonca, tym wiecej wypadkow i pracy dla mnie. I to o kazdej porze dnia i nocy. Kiedys jakas starsza babcia zapytala: "o ktorej zamykacie?" hahha :) oj gdybysmy tak mogli zamknac i powiedziec pacjentom, zeby przyszli kolejnego ranka. Ale nie ma litosci.

W domu wcale nie jest latwiej. Dzieciaki tak daja popalic, ze szok. Z autystycznym dzieckiem nie jest latwo, a kiedy jeszcze nasladuje je mlodszy brat, to robi sie koszmar. Kazdego dnia wyczekujemy pory snu dzieciakow, bo choc troche odetchnac. 

Niby moglabym wreszcie odetchnac, ale zawsze cos jeszcze czeka do zrobienia. A to sprzatanie, a to pranie, zalatwianie, wypelnianie dokumentow... 

Wciaz trwamy w procesie kupna domu. Jednoczesnie planujemy czekajacy nas remont, pozniej czeka nas kolejna przeprowadzka. TA przeprowadzka. ta, na ktora zawsze czekalam.
I nie moge sie jej doczekac. Niby tak blisko, ale wciaz mam wrazenie , ze czeka mnie przemierzenie gor, by osiagnac ten cel.

Chcialabym zrobic wszystko naraz, jednoczesnie planuje remont, wybieram tapety, zastanawiam sie czy lepiej postawic na panele podlogowe czy drewno? Czy kuchnia powinna byc biala? brazowa? czy kremowa?
Z drugiej strony dom jest w takim stanie, ze w sumie moglibysmy po prostu w nim zamieszkac. Ale przeciez zawsze marzylismy by miec wreszcie wszystko po swojemu, wiec jesli remontowac, to najlepiej od razu, prawda?

Nie wiem jak z tym wszystkim damy rade, skoro juz teraz jest nam ciezko. Skoro kazdego dnia padam do lozka jak mucha i zasypiam w ciagu kilku minut z milionem mysli i pytan bez odpowiedzi w glowie. 
Jak my jeszcze miedzy to wszystko wpleciemy remont, zakupy do nowego domu, zaspokojenie potrzeb dzieci, prace, i odpoczynek?

I niby wiem, ze to wszystko bedzie warte efektu koncowego. Efektu, na ktory czekalam tyyyle lat. 
Z drugiej strony jestem juz tak ogromnie przemeczona, ze nie wiem ile jeszcze zniose. 
Pozytywne myslenie na nic sie zdaje, kiedy juz na nic nie mam sily. 


A podobno przeprowadzka to nic strasznego:



...czy aby na pewno?

5 comments:

  1. Jak juz odejda problemy z zakupem domu, bedziecie mieli troche wiecej spokoju, w sam raz na zastanawianie sie nad wykonczeniowka :)
    Osobiscie wprowadzilabym sie do stanu,w jakim zastalam dom, a pozniej stopniowo urzadzalabym pokoj za pokojem. Finansowo tez lepiej, bo wydatki beda rozlozone w czasie....ale rozumiem Cie doskonale... tyle czekaliscie na TEN dom, ze chcialoby sie juz wszystko miec po swojemu :)
    Kochana przesylam Ci duuuuuuuuzo pozytywnej energii! xxx

    ReplyDelete
  2. Przeprowadzki zawsze są ciężkie ;) Niezależnie od miejsca, w którym się znajdujemy ;)

    ReplyDelete
  3. Zawsze możecie tak zrobić że zamieszkacie w jednej części domu, a drugą będziecie remontować. Wiele rodzin tak robi ;-)

    ReplyDelete
  4. Znam ludzi co przez 5 lat remontowali mieszkanie. Dla przykładu taki remont kuchni to znaczny koszt. I co najważniejsze wszystko bez kredytu.

    ReplyDelete
  5. Doskonale rozumiem,ja się przeprowadzałam dwa lata temu, praca na swoim, czyli też zwariowane godziny,obowiązki w domu, też mam syna z autyzmem i drugiego aspika, także wiem jak ciężko może być. Lekko nie jest. Mam nadzieję, że będziesz się cieszyć z robienia remontu, bo nie ma to jak pozwolić rozhulać się wyobraźni.

    ReplyDelete