Friday 5 June 2015

10 lat emigranckiego zycia

Kiedy pierwszy raz w zyciu wyjechalam do Anglii, nigdy nie myslalam, ze jeszcze tu wroce.
To bylo 13 lat temu. Chcialam sie wowczas nasycic moja przygoda zycia do granic mozliwosci, zwiedzic jak najwiecej, zabrac do domu wszelkie mozliwe pamiatki, pochlanac ten kraj i jego uroki. Uwielbialam wowczas te male kolorowe szeregowe domki z maluskimi okienkami, smiesznymi gipsowymi wiewiorkami i krasnalami w malusienkich ogrodkach, te cudowne czerwone budki telefoniczne i pocztowe, policjantow niczym z balu przebierancow, uwielbialam smak angielskiego "Ale'a" i "Cidera", angielskie puddingi, cherbate z mlekiem, Scony z kremem, bekon, krewetki z glowami i nogami, angielska uprzejmosc. Pokochalam wszystko.
Pracowalam wowczas jako sprzataczka w podrzednym nadmorskim hotelu, zarabialam zaledwie £3.50 za godzine, a urobic sie musialam po pachy. Ale warto bylo, bylo pieknie i inaczej. Do calego "uroku" tego wyjazdu zarobkowego musze jeszcze dodac, ze sam wyjazd na studencki permit kosztowal mnie niemal 3.000zl, ktory zasponsorowali mi kochani rodzice.

Nigdy nie myslalam, ze jeszcze tu wroce.



Nigdy nie myslalam, ze wroce i spedze tu jeszcze 10 lat zycia. A nawet dluzej.
Hej-ho! Wrocilam! I juz stuknelo mi 10 lat stalego pobytu tutaj! :)
Teraz jest zupelnie inaczej niz kilkanascie lat temu. Juz nie chlone tego kraju wszelkimi zmyslami, nauczylam sie tutaj zyc i przywyklam do tutejszej rzeczywistosci.
Polubilam indyka na swieta Bozego Narodzenia, polubilam angielskie kielbaski, apple pie z custardem, fish and chips, Yorkshire pudding...
Nigdy nie polubie kanapki z chipsami ani frytek z octem.
Ale angielskie jedzenie smakuje mi rownie dobrze jak golabki w sosie pomidorowym i pierogi.

Zycie tutaj uwazam za duzo latwiejsze, mozliwosci jest cala masa. Kto probuje i wyciaga reke po wiecej, ten doskonale o tym wie.

Przez ostatnie 10 lat mieszkalismy w 4 roznych miejscowosciach, w roznych koncach kraju, w kilku roznych domach, mieszkaniach, pokojach. Wloczylismy sie z kata w kat niczym cyganie. Wreszcie nastal jednak czas ustatkowania i zapuszczenia korzeni na dluzej.
I chociaz czasem teskno mi do tych i tego, co zostawilam w PL, to mimo wszystko emigranckie zycie uwazam za dobry wybor. Nieraz jeszcze przezywac bede rozterki, jakie niesie ze soba emigracja. Ale cos za cos. Z roku na rok utwierdzam sie w przekonaniu, ze ten kraj moze nam dac duzo duzo wiecej niz ojczyzna. Daje nam stabilna sytuacje finansowa i brak obaw o jutro.
I dlatego nie wracamy...

8 comments:

  1. u nas 9 lat mija w tym roku. nie wracamy :) Mona

    ReplyDelete
  2. Herbatę z mlekiem odkąd pamiętam piłam u babci :)
    Ja nie wiem jakby było ze mną, ale raczej za bardzo jestem przywiązana do PL, żeby wyjechać... choć kto wie co mi życie przyniesie :)

    ReplyDelete
  3. Super podsumowanie. Najważniejsze, że możecie żyć bez obaw o jutro. To dzisiaj chyba najważniejsze i najcenniejsze. Emigracja ma z pewnością swoje plusy i minusy, nie mam co do tego wątpliwości, ale... więcej jest jednak chyba plusów.
    I oby ten spokój, ta stabilizacja zostały z wami do końca życia! :*

    ReplyDelete
  4. I słusznie, nie wracajcie, bo nie ma do czego. Bieda, niepewność i brak życzliwości, no i zwyczajne chamstwo.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Naprawdę uważasz że warto emigrować i w Polsce nie spotka człowieka już nic dobrego?

      Delete
  5. 10 lat to faktycznie sporo. Na pewno wszystko się zmieniło, a przede wszystkim myślenie i podejście do życia. Na początku było ciężko, ale jak widać do wszystkiego idzie się przyzwyczaić. Nawet do jazdy po innej stronie drogi ;)) Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  6. Jedno jest pewne nic już nie jest takie samo jak wcześniej a 10 lat to cała epoka.

    ReplyDelete