Macie ak, ze staracie sie dogodzic innym osobom, byc dla wszystkich fair, a i tak ktos/wszyscy maja to gdzies? I tak widza w Was wine i zlo?
I chcecie zeby bylo dobrze, a nie jest?
Ja tak mam... :/
Nienawidze swojej wrazliwosci. I slabosci. I tego, ze nie potrafie sie uczyc na bledach.
Przede wszystkim tego, ze znowu popelniam te same bledy bo wierze w ludzi.
I tego, ze otwieram przed ludzmi serce i dusze i zawsze konczy sie tak samo* (*- czytaj: ZLE).
I gdyby to byla obca osoba, ale rodzina?
I po raz kolejny i kolejny popelniam te same bledy. I zawsze dostaje ta sama nauczke.
Osoby, dla ktorych zrobilabym , ba , robie wszystko potrafia okazac sie mega niewdziecznymi swiniami.
Czasem chcialabym zamienic sie w kamien. I nie czuc nic i nie myslec, i nie pomagac, i nie pisac, i nie odpowiadac, i nie radzic, miec wszystko gleboko w d... tak jak ta druga strona.
Czasem czuje sie jak prostytutka dobroci, nieee, nie prostytutka. Prostytutka nie daje za darmo. Jestem raczej jak dziwka rozdajaca wsparcie i pomoc za darmo. Dziwka od nieodwzajemnianej pomocy, ktora wszyscy moga wykorzystac tylko dlatego , ze jest slaba i nigdy nie odmawia.
I nigdy nie poprosi o przysluge, bo przeciez sama sobie doskonale radzi, radzi sobie fizycznie , psychicznie , finansowo, wiec dlaczego by jej tak nie wykorzystac po raz kolejny? Jak MA to niech daje...
A ja radze sobie w zyciu zajebiscie. Radze sobie, bo licze tylko na siebie. I na meza.
Dlaczego zatem inni licza na mnie i uwazaja, ze im sie nalezy?
A kiedy dostana to, czego chca, zapominaja o moim istnieniu..?
Tylko ja tak mam czy Wy tez???
Jesli tylko ja, to swiadczy to tylko o jednym: jestem mega gloopia.
Tyle z negatywow... a tak poza tym, to jade do Polski, znowu.
Napiszcie na priva bo zwariuje ;/
Niestety! Jest mnóstwo takich osób! Niestety, kiedy człowiek jest za dobry to dostaje potem po dupie. Dlatego nie warto być ZA DOBRYM, a łatwo czasami przegiąć. Warto pomagać najbliżej rodzinie i prawdziwym przyjaciołom, taka jest prawda... :)
ReplyDeletetylko , ze to wlasnie glownie mowa o rodzinie... :/
DeleteTeż tak mam, ale od nowego roku powiedziałam dość. Zobaczymy na jak długo starczy mi sił :)
ReplyDeletea ja nie wiem czy mam dosc sily by powiedziec dosc :(
DeleteNo niestety, z poczatkiem roku poczulam na sobie te same doswiadczenia co Ty. W tym roku bitch is back. Koniec z robieniem z siebie glupka...
ReplyDeletepostaram sie wziac z Ciebie przyklad, tylko nie wiem od czego zaczac..
DeleteTakie czasy,tacy ludzie. Angażujesz się emocjonalnie - dostaniesz po tyłku. Znam to ,przerabiałam wielokrotnie. Ciesze się,że mogę liczyć na najbliższa rodzinę. A znajomi... to inna bajka
ReplyDeleteJa niby tez moge liczyc na rodzine, ale oni na mnie .. duuuzo bardziej
DeleteLubie bardzo matematyke. Proste dzialanie zawsze konczy sie konkretnym wynikiem. Dwa dodac dwa zawsze bedzie rownalo sie cztery. Nie mam oczekiwan co do tego, ze stanie sie inaczej. W zyciu jest zupelnie inaczej. Czasem mamy oczekiwania i chcemy, nawet nieswiadomie, zgarnac nagrode za nasza dobroc. Niestety to nie dziala. Tutaj czysta matematyka zawodzi. Tutaj dodawanie (dobrych uczynkow) nie odzwierciedla nagrody, jaka mozemy za nie otrzymac. Czasami nawet mozemy za nie dostac po ryju, czyli matematycznie mowiac - mozemy na tym stracic. Mimo wszystko czynimy dobro i tyle. Nie wiadomo dlaczego tak sie dzieje. Jezeli zatem chcialabys komus pomoc, to musisz to traktowac podobnie jak ryzyko w kasynie. Grunt ze swiat sie nie zawalil :). Glowa do gory bo glupia babka nie jestes. Nie daj sie zniechecic przez takie glupstwo. Im dluzej bedziesz trzymala w sobie smutek, tym dluzej bedzie Ci on zaciemnial prawdziwa rzeczywistosc.
ReplyDeletemasz racje. ja zwykle za dobroc dostaje... albo obojetnosc, albo po ryju. najgorsze jest to, ze pewne sytuacje wracaja jak bumerang przy kazdej wizycie w Pl, spotkaniu w Uk.... i nie wiem jak sobie z tym poradzic.
Delete