Saturday, 14 November 2015

Historia pewnego swetra

Mam wsrod swoich ubran jedna taka rzecz, ktora dobrze sluzy mi kilkanascie lat! To niezniszczalny sweter na suwak, zasuwany wysoko pod szyje. Jest doskonaly na kazda pogode, na kazda pore roku, na mase okazji, na zakupy, na spacer, na wycieczke... Sweter nie ma zadnych oznak starosci, serio. Nie peczkuje sie, nie rozciaga, nie kurczy, nie plowieje, nie pruje, jest po prostu niesmiertelny, ponadczasowy i w dodatku mega wygodny.
Do dzis pamietam dzien, kiedy go kupilam i jego smieszna cene. Mialam wtedy 20 lat, spotykalam sie juz z moim obecnym mezem, w brzuchu mialam wtedy motyle, a w glowie zielono.
Sweter kupilam na targu gdzie byly wyjatkowo tanie ubrania. Kosztowal 25zl, a mi udalo sie jeszcze potargowac i opuscic cene o 5zl. Nigdy nie myslalam, ze pokocham go na tak dlugo.
Najdziwniejsze jest to, ze wciaz dostaje komplementy: ze ladny sweter mam, ze gdzie kupilam... Mowie wtedy, ze stary i ze nie pamietam skad go mam. Bo jak tu sie przyznac, ze mam go nascie lat i ze na targu upolowany? Haha...
I tak oto od lat kiedy narzekam, ze nie wiem, co na siebie wlozyc, maz odpowiada: wloz bordowy sweter. I tak wlasnie robie :))) I ne zamierzam sie z moim swetrem rozstawiac :)

Macie tez takie niesmiertelne rzeczy w swoich szafach???

Friday, 6 November 2015

...I po "wakacjach"

Ciezki powrot do rzeczywistosci, ale warto bylo. Jak zawsze.
Uwielbiam wakacje pod palmami. Jakies 10 lat temu wyjechalismy na tego typu wakacje po raz pierwszy i od tego czasu jezdzimy co roku. Uzalezniajace niczym narkotyk. Uwielbiam raz w roku spedzic tydzien na nicnierobieniu (jesli mozna mowic o nicnierobieniu na wakacjach z dziecmi...raczej nie), wygrzewaniu tylka w sloncu, gdzie serwowane jest mi jedzenie, napoje, drinki... Uwielbiam!!!

Wyspy kanaryjskie nie zawodza nawet w listopadzie! Temperatury w cieniu siegaly nawet 30 stopni!

Szkoda tylko, ze ze wzgledu, iz posiadamy dzieci w wieku szkolnym, musimy jezdzic na wakacje w czasie kiedy przeloty sa najdrozsze, mega drogie. Grrr...
Wielu znajomych w pracy strasznie to krytykuje, jedni sie podporzadkowuja, inni zabieraja dzieci ze szkoly by zaplacic mniej...
My zarwalismy jeden dzien, dzieki czemu wydalismy mniej o kilkaset funtow! paranoja! A gdybysmy zarwali jakis... tydzien, oszczedzilibysmy kolejne kilkaset funtow! I gdzie tu logika???

A bylo mniej wiecej tak:







O 7.00 zachodzilo slonce: 



Zapomnialam dodac, ze dzieciaki kazdego dnia robily nam pobudki o gordzinie 6.30 - 7.00!!! Tak wiec wypoczelismy, heh :)