Monday 30 May 2016

Tak jak lubie... i nie tylko

Jest pieknie i slonecznie.
Odkad zaczelam nowa prace, pracuje po 12 godzin dziennie, ale dzieki temu mam duzo wiecej wolnych dni.I to luuuubie.
Mam czas dla dzieci, dla rodziny, dla siebie, dla ogrodu, mam wreszcie swoje zycie spowrotem :)
Jezdzimy, zwiedzamy, wypoczywamy, bawimy sie.
Weekend spedzilismy nad morzem. Bylo pieknie, na obiad fish and chips, po angielsku a co, na kolacje chineese,  dluuugie spacery po plazy, wszechobecne lody, wieczorem, kiedy dzieci juz spaly, zimne piwko w hotelu. Troche nawet wypoczelam, a to narczej sie nie zdarza :P





Zycie zawodowe uklada mi sie swietnie, nie moge narzekac. 
Ale nigdy nie jest idealnie... Jak w pracy dobrze, to w domu zle... Nasz maly autysta strrrasznie nam daje popalic. Ma czasem takie fazy gluuupich zachowan, ze az wstyd z nim gdziekolwiek wyjsc. Czesto zadajemy sobie pytanie "dlaczego my?" 
Ciezko opanowac dziecko, ktoremu nic nie mozna wytlumaczyc, ktore nie rozumie, badz nie chce rozumiec, ktore wiecznie chce postawic na swoim, nawet w sytuacjach mega absurdalnych wymagan i problemow. 
Nasz autysta nawet nie chce sie bawic zabawkami, woli kamienie, ziemie, bloto, jego zabawy zawsze sa mega brudne, gdziekolwiek idziemy , wraca do domu brudny jak swinka. W dodatku zaaawsze bawi sie jedzeniem, brudzi sie od czubka glowy az do skarpetek, masakra. Myslalam, ze to mu kiedys minie, ale nie mija, wrecz sie nasila.


Sa wiec mega brudne zabawy, zabawy jedzeniem, absurdalne wymagania, krzyki, robienie na zlosc, nadpobudliwosc... Czasem mamy tak dosc, ze nie wiem ile jeszcze wytrzymamy. Czy wogole mozna zniesc jeszcze wiecej? Ile???
Odcinamy sie od ludzi, od rodziny, od znajomych, od swiata. 
Zamykamy sie w swoim wlasnym swiecie, no bo z takim dzieckiem to nie wypada do ludzi wyjsc,  nie wypada nikogo zaprosic, bo wstyd. 
Z drugiej strony brakuje mi osoby, z ktora moglabym szczerze pogadac, brakuje mi kolezanki, bratniej duszy, i takie oto bledne kolo.
Sama siebie niszcze, nie potrafie wyjsc z tego kola, juz nawet nie wiem jak... 


Thursday 19 May 2016

Jak zawsze w biegu

W poniedzialek zaczynam nowa prace, czekaja mnie kolejne szkolenia, treningi, kursy... Stresuje sie i ekscytuje jednoczesnie. Ale tego chcialam i chce nadal.
Wreszcie bede miec wiecej czasu dla siebie, dla rodziny, dla domu. Zamiast 5 dni w pracy, bede robic 3 dluuugie dniowki. Godzinowo wyjde tak samo, finansowo lepiej i zyskam dwa dni wolne w tygodniu :)
Kocham swoja prace, kocham mozliwosci rozwoju jakie mi ona daje, ba, wlasnie je wykorzystalam :)
Postanowilam wciaz pracowac kilka dni na stanowisku, ktore opuszczam pod koniec tygodnia, aby zachowac umiejetnosci, ktore zdobywalam przez ostatnie lata.
Wkoncu bede pracowac tylko 3 dni w tygodniu wiec od czasu do czasu moge wziac dodatkowa dniowke.


        



A co zrobie z reszta wolnego czasu???
Wreszcie odzyje, posiedze w ogrodzie, bede sadzic kwiaty i dogladac swoich warzyw, wreszcie wybiore sie na babskie zakupy, na ktore nigdy przenigdy nie mam czasu ani checi.
Wreszcie bedziemy wiecej zwiedzac z dziecmi, juz planujemy kolejny weekend w Londynie, tym razem mamy w planie Thorpe Park i kilka muzeow. Bedziemy czesciej chodzic na basen, poznawac nowe miejsca, wracac do starych miejsc, piec, gotowac, relaksowac sie razem...cieszyc sie soba.

Wracajac do mojej szafy, planuje podjac wyzwanie zminimalizowania jej zawartosci do takich ubran, w ktorych czuje sie dobrze, wygladam dobrze i z ktorych mozna stworzyc ciekawe zestawy.
Poki co przymierzam sie do tego zadania.
Pomocne okazaly sie posty z tych wspanialych blogow:

Pani swojego czasu

Kameralna.com

http://kameralna.com.pl/podsumowanie-wyzwania-slow-fashion/

Zajrzyjcie koniecznie na wszystkie 3 linki, sa mega pomocne i ponadczasowe, jesli chcecie zmienic cos w swojej szafie/garderobie, ale, taj jak ja, nie wiecie jak.

Ja zmiany zaczelam od szaf dzieci, wyrzucilam z ich szaf wszystko, przejrzalam, posegregowalam, co trzeba, odlozylam, wyrzucilam. Wysprzatalam i zrobilam liste rzeczy, ktore musze kupic na najblizsze miesiace. Jestem zadowolona z efektu.
Teraz kolej na moj dobytek... ;)


Friday 6 May 2016

Nowa szafa

Kupilismy nowa szafe.
Kolejna z serii IKEA PAX.
Mamy juz dwie z tej serii, w sypialniach dzieciakow. U nas w pokoju mielismy ogromna szafe po poprzednich wlascicielach domu, ktora byla bardzo niepraktyczna.
Wiec rozlozylismy ja na czesci pierwsze i sprzedalismy na Ebay'u.
Nowa szafa jest ogromna. 4- drzwiowa, Od podlogi do sufitu.
3 dni zajelo nam skladanie jej ze srubek, wkretek, desek, rurek.
I stanela.
Jest mega.
Jest taka jaka chcialam, ma dwa wielkie lustra, od podlogi do sufitu, ma polki, szufladki, koszyki, czesc na wieszaki.
Jest wszystko czego mi/nam potrzeba.
Tylko ubrania w tej szafie wolaja o pomste d nieba.
Sa moje uniformy z pracy, jest kilkanascie sukienek letnich, ktorych praktycznie nie nosze, bo lata naogol uswiadczam tylko na zagranicznych wakacjach,
sa jakies stare portki, ktorych nie nosze, ale "jeszcze moga byc", wiec SA,
sa koszulki letnie, ktore zalozylam pare razy i juz mi sie nie podobaja, ale sa bo bo jak tu wyrzucic jesli nawet nie zniszczone,
sa jakiej przestarzale rzeczy, z ktorymi wiaze maaase wspomnien sprzed lat,
sa ubrania eleganckie typu zakiety i spodnie na kant, ktorych nie nosze, no bo niby kiedy,
sa jakies kiecki drogie, wyjsciowe, ktore mialam na sobie raz i wiecej nie zaloze, bo nie wypada dwa razy w takiej samej kiecce,
sa stroje po domu, cala masa strojow po domu, dresy, dresiory, dresiska...
NO masakra jednym slowem, MASAKRA.
Po co mi taka zajefajna szafa, skoro jej zawartosc jest tak rozpaczliwie porazajaca?
Z drugiej strony nie mam ochoty nawet chodzic po sklepach w celu nabycia mniej rozpaczliwej garderoby, bo moje zycie ogranicza sie do pracy w uniformie i zycia domowego w dresie...
Nie udzielam sie towazysko, bynajmniej nie na tyle, by nie miec co na siebie wlozyc.
Ba, chocbym nie wiem co miala w tej mega szafie, to i tak przed kazdym mini czy maxi wyjsciem wyje przy tej szafie jak wilk do ksiezyca, ze nie mam co na siebie wlozyc.
I badz tu madry czlowieku :/



Monday 2 May 2016

Minal rok

Dokladnie rok remu zlozylismy oferte na nasz dom w Anglii. Nasz wlasny pierwszy dom w UK.
Dlugo go szukalismy, przeszlismy wiele rozczarowan, bo w sumie zaden z wczesniej obejrzanych domow nam sie nie podobal.
Bylo wlasciwie kilka domow , ktore nas zachwycily kiedy tylko zobaczylismy zdjecia na internecie, ale zanim udalo nam sie wyjsc na ogladanie, byly juz sprzedane... :/
Inne wygladaly ladnie na zdjeciach, ale w rzecyzwistosci okazywaly sie mega rozczarowaniem... Malutkie, ciasne klitki bez potencjalu...
I wtedy pojawil sie ON. Ten dom. Poczatkowo nawet mi sie nie podobal, z zewnatrz byl/jest wrecz brzydki, w dodatku byl na szczycie naszych mozliwosci cenowych. Ale lokalizacja byla ok, mial tyle pokoi ile chcielismy, mial duzy podjazd, garaz, ogrodek...
Wiec postanowilismy zobaczyc. W momencie kiedy weszlismy do srodka, ujela nas otwarta przestrzen, wyjrzelismy na piekny, mega prywatny ogrodek, zobaczylismy w tym domu mega potencjal i zakochalimsy sie od razu, bez pamieci.
Wiedzielismy, ze dom nie dosc ,  ze nie jest tani, to jeszcze wymaga duzo pracy. Ale decyzja juz byla podjeta. To jest TEN DOM. TEN i zaden inny.



Pol roku poswiecilismy na totalny remont domu, warto bylo. Jest teraz taki, jaki zawsze chcialam. Wciaz pracujemy nad drobnymi wykonczeniami, nad drobiazgami, ale teraz to ju sama przyjemnosc. 
Najciezsze, wrecz budowlane prace mamy za soba. Bylo kafelkowanie, panelowanie, kladzenie gladzi, dlugasne tygodnie malowania i tapetowania. 
Bylo wybieranie mebli, skrecanie mebli, przykrecanie zaluzji, karniszy, zyrandoli, wieszanie obrazkow, zdjec, wybieranie dodatkow, dekoracji... A teraz cieszymy sie efektem.
Ja ciesze sie kazdego dnia :) Mam to, na co czekalam odkad moja noga stanela w tym kraju. Mam swoj dom.


I nie planuje juz wiecej zmian, ani przeprowadzek. Za duzo ich bylo w naszym zyciu, zbyl wiele lat tulalismy sie na wynajmowanych mieszkaniach i siedzielismy na walizach.
Koniec z tym.
W tym roku pracuje nad ogrodkiem. Chce miec rabatke z kwiatami, wlasciwie juz ja mam, maly warzywniak (warzywka kielkuja mi na parapecie i czekaja na lepsza pogode), skalniak, pnacza, roze, krzewy... Chce i bede miec. Bo daje z siebie wszystko co moge, by to osiagnac.