Sunday 17 January 2016

Kolejne wypalenie..?

Wypalilam sie juz na tym blogu wiele razy. I zawsze wracalam.
Wypalam sie po raz kolejny.
Zycie podklada mi klody pod nogi, duzo rzeczy idzie nie tak jakbym chciala, a mimo to nie chce i nie moge o tym pisac.
Glownie dlatego, ze z jednej strony po ilosci wesc wydaje mi sie , ze blog jest popularny, ale nikt nic nie pisze/nie komentuje.
Wiec nawet nie wiem kto go czyta. I to mnie ogranicza.
Nie moge juz pisac o tym, co mnie gnebi, a nic innego nie jestem w stanie na sile z siebie wykrzesac.
Wciaz bede Was czytac, bo czytam od lat.
Mam swoje ulubione blogi i z nich nie zrezygnuje.
Ale moje wypociny bede musiala usunac, bo pisanie nie daje mi juz tej satysfakcji, jaka dawalo mi kiedys.
I tym smutnym akcentem koncze i ide na nocna zmiane.. Oooj bedzie sie dzis dzialo. Poprzedniej nocy mielismy mase ofiar wypadkow drogowych, mase polamanych na lodzie rak, nog , kregoslupow.
I co moze zrobic ta odrobina sniezku w Uk??? Nie do opisania...

Sunday 10 January 2016

...

Zbieram sie od dawna , by cos tu napisac , ale za nic nie potrafie sie zebrac.
Teraz , kiedy wreszcie sie zebalam, nie wiem o czym pisac.
Udalo nam sie do swiat wykonczyc dom, tak na ostatnia chwile, tuz przed odwiedzinami moich rodzicow.

Zatem bylo swiatecznie i nastrojowo. Byla choinka, stroiki, sernik, pierniczki, sledzie i inne swiateczne bajery. Dzieciaki cieszyly sie niesamowicie, zarowno z przyjazdu dziadkow, jak i ze swiat, z choinki,  z prezentow...

To byly pierwsze swieta w naszym nowym wlasnym, wykonczonym i urzadzonym po naszemu domku. Dom jest taki jak zawsze chcialam, taki , jaki kiedys stworzylam sobie w wyobrazni. Idealny po prostu.

Atmosfera.. z ta za to roznie. Swieta minely w wyjatkowo dobrej atmosferze, ale po swietach chyba juz wszyscy bylismy przesyceni wzajemnym towarzystwem, wiecznie pelna chata, nieladem, totalnym zdezorganizowaniem.
Ja przyjelam role kucharki, sprzataczki, podawaczki i zadowalaczki wszystkich razem i kazdego z osobna. Latwo nie bylo.
Mimo to, chocbym nie wiem jak bardzo sie starala, zawsze i tak bylo nie do konca dobrze.
Moi rodzice zrobili sie... sama nie wiem jak to ujac, bardziej wymagajacy niz do tej pory.
Trudno bylo dogodzic im kulinarnie, dzieci byly dla nich wiecznie za glosne, pogoda wiecznie nie taka. Co do pogody, nie moge sie nie zgodzic, bo u nas przeciez tylko i wylacznie pada deszcz... Ale reszta to juz przesada... :/

Po swietach ogarnela mnie jakas dziwna nostalgia i zawieszenie. Nie wiem juz nawet z czego jestem niezadowolona i czego chce od zycia. Wciaz mi zle i jakos nie tak....
A przeciez mam duzo. Walcze o wszysto zaciecie i na ogol dostaje to, czego chce.
I wciaz mi malo. Czyzby przerost ambicji nad moja chuda mizerna postacia???

Postanowilam sobie, ze w tym roku wreszcie zdobede wymarzone wyzsze stanowisko w pracy. Walczylam juz o nie 2 razy , bez efektu. Chyba za malo z siebie dalam, za malo mialam czasu, chyba nie pokazalam nawet jak bardzo mi zalezy, za szybko sie poddalam. Teraz wezme sie w garsc. Udowodnie sobie i innym, ze potrafie.